Z muzeów na aukcję. Historia pewnego obrazu

Jest 1872 rok. Maurycy ma zaledwie 16 lat. Wyrusza do Wiednia by studiować malarstwo. Wkrótce zafascynowany twórczością Jana Matejki postanowia przenieść się do Krakowa i kształcić u samego mistrza. Tam znowu nie zagrzewa miejsca. Ze względu na nastroje antysemickie wraca do Wiednia, potem jedzie do Monachium. Maluje. Motywy żydowskie, historyczne, religijne - warsztatowo i artystycznie, mimo tak młodego wieku - bliskie perfekcji. Niestety, intensywną karierę i wielki talent przerywa śmierć w wieku 23 lat. Nie przeszkodziło to uznać artystę za najwybitniejszego twórcę żydowskiego w Polsce II poł. XIX wieku. Zachowana spuścizna po Maurycym Gottliebie jest więc wyjątkowo cenna. Podziwia się ją w muzeach. Pojawia się co jakiś czas na rynku dzieł sztuki. Ale tych olejnych kompozycji jest tam bardzo mało…

Wróćmy do początku lat 70. XIX wieku.

Maurycy Gottlieb maluje znakomity portret męski. Zresztą portrety były jednymi z jego ulubionych tematów malarskich. Ów mężczyzna - druciarz - zajmuje się naprawą sprzętów domowych, wykonuje przedmioty z drutu. Trudno się domyślić, że to rzemieślnik. Na obrazie wygląda elegancko i dostojnie. Rozświetlona twarz, intensywne spojrzenie, efekty światłocieniowe mistrzowsko zastosowane przez młodego artystę sprawiają, że trudno oderwać wzrok od obrazu. To samo pewnie myślał Thomas Raphael Rothschild, bo zakupił dzieło do swojej kolekcji. Teraz praca jest do nabycia na aukcji w Polskim Domu Aukcyjnym. Co jeszcze przemawia na jej korzyść? Bogata historia wystaw i reprodukcji w literaturze o artyście. Tel Aviv, Kraków, Warszawa, Łódź, Szklarska Poręba – to między innymi w tych miastach muzea prezentowały obraz na wystawach. Trudno się dziwić: olejna, sygnowana kompozycja w dobrym stanie i o niepodważalnym artystycznym kunszcie. W czyich zbiorach znajdzie się obraz po licytacji 30 kwietnia? Bez względu na to, czy będzie to kolekcja prywatna czy muzealna, nabywca będzie miał pewność, że posiada unikatowe dzieło sztuki dawnej.